Dzisiaj coś innego niż zazwyczaj. Nie będzie modowo ale wycieczkowo :-). Zabieram Was na Tarnicę ( tutaj do poczytania), najwyższy szczyt Bieszczadów ( 1346 m n.p.m.).
Z Rzeszowa wyjechaliśmy o 7.00 rano. Kierowaliśmy się na Sanok, Lesko, Ustrzyki Dolne . Minęliśmy Ustrzyki Górne i po ok. 3 godz. byliśmy w Wołosatym skąd rozpoczynaliśmy naszą wyprawę. W punkcie kasowo - informacyjnym Bieszczadzkiego Parku Narodowego zakupiliśmy bilety do parku ( 7 zł/osoba) i niebieskim szlakiem ruszyliśmy na Tarnicę. Pierwsza część szlaku wiedzie przez las. Szło się przyjemnie ale cały czas pod górę. Pogoda była wspaniała. Pełne słońce, a temp. przekroczyła 20 stopni. Po wyjściu z lasu już z daleko można było dostrzec krzyż na Tarnicy ale jeszcze sporo drogi było przed nami. Widoki zapierały dech w piersiach. Złoto, wrzos i bordo te kolory mieszały się ze sobą tworząc bajeczny krajobraz. Dotarliśmy na szczyt. Chwila odpoczynku. Tam temperatura mocno się obniżyła za przyczyną silnego i zimnego wiatru. Jak dobrze, że zabrałam ze sobą czapkę i kurtkę:-). Powoli schodzimy. Jest o wiele lżej. Nie spieszymy się i podziwiamy piękne góry.