Na swój wakacyjny wyjazd tak naprawdę nie zabrałam wielu ubrań ( o dziwo) . Może dlatego, że pakując się myślałam tylko o tym by moje dolegliwości wywołane przez grypę żołądkową ustąpiły. W walizce znalazło się kilka sukienek. To ta część garderoby przy której nie musisz za wiele kombinować. Zakładasz i już. Zresztą na kolację też nie wypadało iść w takim stroju jak na plaże czy basen. Nawiasem mówiąc to w moim hotelu panów nie wpuszczano na kolację w krótkich , sportowych spodenkach i bardzo tego przestrzegano. Dopuszczalna była ewentualnie długość w kolano. Informacja o tym była w ofercie wyjazdowej ale chyba nie wszyscy doczytali. Obserwowałam ich miny kiedy musieli wracać do pokoju aby się przebrać.... :-)